Odpust 2025 w Kadłubie Turawskim

Tegoroczny odpust ku czci Matki Boskiej Różańcowej rozpoczęliśmy od świętowania go ipsa die czyli 7 października. Podczas różańca jak i kazania wygłoszonego przez ks. proboszcza Leszka Ryguckiego tematem wiodącym był pokój. Maryja, gdy objawiała się ludziom prosiła, by modlono się różańcem właśnie w intencji o pokój.

Bardziej uroczysty wymiar świętowania ku czci Matki Boskiej nastąpił w niedzielę, tj. 12 października 2025 r. Jak zawsze nie zawiodły poczty sztandarowe marianek oraz ministranci z krzyżami, jak i dziewczęta z figurami z Ligoty Turawskiej i Zakrzowa Turawskiego. Także strażacy z OSP w Kadłubie Turawskim jak i poczet sztandarowy Bractwa św. Józefa z Jełowy przybyły, by uświetnić oddawanie czci Maryi. Oprawę muzyczną przejął p. Rajmund Wiecha oraz nasza orkiestra parafialna, której nie mogło zabraknąć. Ci młodzi ludzi pokazują, że nie tylko nie marnują danego im przez Boga talentu, ale świadczą swoją obecnością o wierze, dając przykład.
Wraz z ks. proboszczem Leszkiem, do Stołu Pańskiego przybyli ks. dk. Rudolf, ks. dr Joachim Waloszek oraz ks. Adrian Adamik, który wygłosił kazanie odpustowe i przewodniczył Mszy św. Ks. Sumista swoje kazanie zaczął od słów: „Dam sobie radę”. Jak trafnie zauważył mówimy tak często, a nie raz zostaliśmy wychowani w przeświadczeniu, że musimy sobie jakoś radzić, być samowystarczalnym, niezależnym od nikogo. Ta dzisiejsza uroczystość to moment, w którym zatrzymujemy się nad postawą Matki Bożej Różańcowej i pragniemy przyjrzeć się, jak Ona przeżywała i co przeżywała. Ktoś spytał Matkę Teresę z Kalkuty, co sądzi o święceniu kobiet oraz czy sama chciałaby je przyjąć. Odpowiedziała wówczas, że zna jedną kobietę, która na 100% miałaby prawo ku temu, by być pierwszą kapłanką, mogącą z czystym sumieniem powiedzieć, że to jest Ciało Moje, ale zamiast tego powiedziała: «Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!» (Łk 1,38). Jakaż to różnica w podejściu. Ale dlaczego Maryja powiedziała w ten sposób? Czego nas właściwie uczy? Przede wszystkim daje nam lekcję pokory i tego, że sobie sam nie poradzę. Maryja oddała się zupełnie woli Bożej. W niczym nie zatrzymując siebie, tylko kompletnie oddała się temu, co Bóg mówi. Dlatego stała się Matką Słowa Wcielonego.
Ks. Sumista wspomina, że też sobie często myślał, że sam sobie poradzi, ale zauważył, że coś wymyka mu się z rąk, że staje się jakby wewnętrznie wypalony, pusty, zmęczony. Na pytanie, czy wierzy, że Bóg może mu pomóc, że On kieruje wszystkim odpowiada, że oczywiście, jasne, jakżeby inaczej. To było niejako na pozór. Gdy jednak choroba stawała się coraz bardziej dokuczliwa, ks. Adrian wspomina, że stanął i przyjrzał się swojemu życiu, i patrzył też na Matkę Bożą. Na różańcu modlił się, by mu dopomogła.
Ks. Adrian przytoczył także inne ważne stwierdzenie: pierwszym i prawdziwym krokiem w poznaniu Boga jest dogłębne uznanie, że ja Nim nie jestem. Uznajemy, że Bogu wierzymy, przez Maryję zwracamy się do Niego, ale najlepiej, by Bóg zrobił wszystko tak, by było po mojej myśli, jak sam to ustaliłem. On ma być wypełnieniem moich pragnień. Ale Maryja tego nie zrobiła. Ona powiedziała: «Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!» (Łk 1,38). Wtedy wpatrując się w Maryję, ks. Adrian zaczął się głębiej zastanawiać i zauważył, że nic nie dawał i nie oddawał Bogu ani Maryi, że to wszystko było na zasadzie, że dam sobie radę, bo jakże inaczej. Nauczył się wtedy codziennie oddawać swoje życie Panu Bogu przez Maryję, bo Ona wybrała to, co najlepsze, co właściwe.
Ks. Sumista codziennie prosi, by Matka Boża nauczyła go, jak rozróżniać wolę Bożą, jak zgodzić się z tym, na co nie mam wpływu i mieć odwagę, by zmienić w sobie to, co wymaga zmiany. Trzeba patrzeć na Boga, a nie na siebie, wyrzucić pychę i prosić Maryję, by wzrastać w Jej miłości, by pomagała w oddawaniu swego życia w ręce Boga. Tylko wtedy uzyska się pełnię pokoju, gdy proszę, by Bóg kierował moim życiem, by zgodzić się z Jego wolą, a nie moją własną.
Maryja umożliwia nam dostęp do Jezusa i Jej słowa: «Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!» (Łk 1,38) muszą stać się, i naszymi słowami. Jeśli chcę, by to miało jakiś sens i nas dźwigało, nie bójmy się oddawać wszystkiego Maryi, by nas prowadziła do Boga, abyśmy wypełniali Jego wolę, a przez to byli wypełnieni prawdziwym pokojem, że zostaniemy obdarowani innym spojrzeniem na życie, które stanie się pokorniejsze. Kończąc kazanie, ks. Adrian skierował ku nam pytanie retoryczne: może nadal jest w nas owo „poradzę sobie”, a za mało „Panie, potrzebuję Twojej pomocy”.
Przedostatnim akcentem uroczystej sumy odpustowej była procesja z krzyżami, sztandarami i figurami. Z pełnym oddaniem czci oraz dając świadectwo wiary okrążyliśmy nasz kościół, by przez Maryję także oddać samemu Bogu cześć wypełniając świątynię hymnem Ciebie Boże wielbimy… i móc choć na chwilę Stwórcy podziękować, że zechciał nam dać Maryją nam za Matkę. Po błogosławieństwie sakramentalnym, ks. Leszek zaprosił wszystkim zgromadzonych na godz. 15, by także w Dniu Papieskim przypadającym również 12 października oddać siebie jak niegdyś sam św. Jan Paweł II mówiąc Totus Tuus.

Zebraliśmy się więc i o godzinie miłosierdzia w naszej świątyni w Kadłubie Turawskim, by tym ostatnim akcentem jeszcze raz uczcić Maryję, a przez Nią i samego Boga. Nabożeństwo różańcowe ks. Leszek rozpoczął od odczytania listu naszego o. bp Antoniego Bonifacego Reimanna. Po kilku słowach skierowanych do nas, rozpoczęliśmy modlitwę różańcową, której komentarze św. Jana Pawła II do kolejnych dziesiątek tajemnicy chwalebnej przeplatały nam całą modlitwę. Ostatnim akordem świętowania Uroczystości Odpustowej ku czci Matki Boskiej Różańcowej było adorowanie Boga w Przenajświętszym Sakramencie oraz samo błogosławieństwo sakramentalne.
Kończąc nabożeństwo, ks. Leszek uradowany obecnością nie tylko mieszkańców Kadłuba, ale także innych parafian czy gości, zaprosił nas na ostatnie już nabożeństwo fatimskie, które zgodnie z tradycją celebrowane będzie w Kadłubie Turawskim 13 października.